Miało być o soku z buraków ale co tam. Skoro mój wpis wywołał takie reakcje to czuje się w obowiązku wyjaśnić pewne kwestie. Może przyda się to nie tylko piszącym ale i innym osobom nie do końca zorientowanym w kwestii hodowli pszczół.
Nie jestem pszczelarzem ale co roku pomagam w zaprzyjaźnionych pasiekach. Poza tym jako praktykujący apiterapeuta staram się dowiedzieć jak najwięcej na temat gospodarki pasiecznej i sposobów pozyskiwania produktów pszczelich.
Może więc wyjaśnię kilka kwestii, które budząc kontrowersje również wśród wielu Klientów mojej Zielarni.
Na początek kilka wyjaśnień w kwestii produkcji.
Cena
Cóż, zawsze można samemu założyć pasiekę i sprzedawać miód w ceni cukru. Mamy demokrację i nikt tego nie zabroni. Tym jednak, którzy planują tak zrobić proponuję mały staż w jakiejkolwiek pasiece, będą się mieli okazję przekonać jak wiele pracy i zaangażowania wymaga prowadzenie pasieki.
Zresztą pszczelarz nie jest instytucją charytatywną, na miodzie zarabia. To chyba normalne, przecież każdy z nas otrzymuje wynagrodzenie za swoja pracę.
A poza tym, jeśli dla kogoś mercedes jest za drogi to jeździ starym oplem. Analogicznie. Jeśli miód jest za drogi, kupujemy cukier lub pijemy gorzkie. Nie ma obowiązku słodzenia miodem. Więc taki argument jest po prostu niepoważny.
Poza tym pamiętajmy, że pszczoły ot tak po prostu nie przynoszą miodu do słoików. Trzeba pszczół doglądać, podkarmiać, podawać leki, miód w odpowiedniej porze wybrać, wywirować, przelać do słoika (słoik, nakrętki i nalepki tez kosztują).
Nie ma też pewności, że w danym roku uzyskamy dużą ilość miodu, zależne jest to od kwitnienia roślin i pogody w okresie kwitnienia.
Myślę, że przedstawiłem to w miarę zrozumiale.
Cukier
To oczywiste, że pszczelarze podają pszczołom roztwór cukru (tak zwaną pożywkę). Pamiętajmy, że pszczoły nie noszą miodu dla nas. Noszą go dla siebie, by mieć pokarm na zimę.
Dla nie zorientowanych – pszczoły nie przesypiają zimy jak niedźwiedź, muszą więc coś jeść.
Więc skoro pszczelarz wybrał im miód (czyli jedzenie), to musi teraz zapewnić im jakiś pokarm na zimę. Jest to jego obowiązkiem.
Przecież późną jesienią kwiaty już nie kwitną i nie nektarują, więc pszczoły nie mają skąd pozyskać pożywki.
Rodzaje miodów
Pasieki dzielą się na dwa rodzaje:
Stacjonarne – ule stoją w jednym miejscu np. w ogrodzie, bądź na pasiece w polu czy pod lasem.
Wędrowne – ule ustawione na specjalnych przyczepach są wywożone na tereny kwitnienia roślin miododajnych.
Oczywistym jest, że większą szansę na uzyskanie szerokiej gamy miodów, będzie miała pasieka stacjonarna.
Nie wszyscy jednak mają czas, możliwości czy chęci by wywozić pszczoły na pożywki. Nie zmienia to jednak faktu, że Klienci pytają takich pszczelarzy o różne miody, niekiedy rzadko występujące jak np. miód wrzosowy.
Taki pszczelarz albo odeśle klienta do znajomego pszczelarza, który taki miód pozyskał albo odkupi od niego kilka słoików miodu by poszerzyć swoją ofertę. Poinformuje o tym Klienta.
Dlatego nie dziwi mnie posiadanie różnych odmian miodu zrzez jednego pszczelarza. Natomiast za podejrzany uznał bym fakt, że pszczelarz posiada pasiekę stacjonarna i dysponuje wszelkimi rodzajami miodu (od rzepakowego po wrzosowy) i tłumaczy, że są to „jego” miody.
w najbliższym czasie postaram się opisać kilka kwestii związanych z samym miodem.
Gru 07, 2013 @ 10:41:22
Autor wykazał się przebiegłością i krasomówstwem, jak przystało na prawdziwego „advocatus diaboli”.
Czego się bowiem dowiadujemy z powyższego tekstu. Oto pszczelarze są wspaniałymi ludźmi o krystalicznej wręcz uczciwości.
Cokolwiek nie dzieje się w obrębie pasieki i w kwestii sprzedawanego miodu, jak się okazuje – czytając tekst wpisu – ma swoje oczywiste wytłumaczenie.
To nie znający się na niczym klienci, opierając się mity i pomówienia są źli i niedouczeni. Pszczelarze są mądrzy, uczciwi i zaradni.
Skoro jest tak pięknie to dlaczego jest tak źle?
Dlaczego:
„Polski miód jest coraz gorszej jakości – alarmuje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Do tego producenci nagminnie fałszują etykiety, udając, że ich produkt to najwyższej jakości, ekologiczny miód.
Raport JIHARS jest porażający dla każdego, kto lubi miód. 66 proc. skontrolowanych partii w całym kraju, jest źle oznaczona. Na etykietach pisano, bez żadnych dowodów, że miód jest najwyższej jakości. Do tego producenci przypisywali tylko swemu produktowi cechy, które ma każdy gatunek miodu.
Ale to nie największy problem. Inspektorzy twierdzą, że aż 32 proc. sprawdzonego miodu nie spełnia polskich norm. „W kwestionowanych partiach miodu stwierdzono znacznie zaniżony udział pyłku przewodniego co może świadczyć o wymieszaniu miodów różnych odmian lub o błędach popełnianych podczas pozyskiwania miodu z pasiek” – czytamy w raporcie.
To oznacza, że z polskim miodem jest coraz gorzej, bo w porównaniu z wynikami zeszłorocznej kontroli. ” Liczba partii niezgodnych w zakresie znakowania wzrosła dwukrotnie, zaś liczba partii kwestionowanych na podstawie analiz laboratoryjnych, była niemal 5 krotnie wyższa niż w roku ubiegłym” – pisze IJHARS w swym raporcie.
Producenci nie muszą jednak przejmować się wynikami kontroli. Bo nic im za błędy nie grozi. IJHARS wezwał tylko firmy do poprawienia błędów i nałożył na nie mandaty… dwustuzłotowe. Do tego nie podano też nazw firm, których miodów należy unikać, a dopiero odpływu konsumentów najbardziej uderzyłby fałszerzy miodu po kieszeni i nauczył, że takie praktyki źle się kończą. ”
I co autor na to?
Jak się domyślam, pojawi się kolejna śliska teoryjka, która wszystko pięknie wyjaśni.